Po co mediatorowi inżynier lub manager, czyli „A dlaczego nie?”
Korzystając z danej przez nasz blog możliwości poszukiwania mediacyjnych kontekstów w otaczającej rzeczywistości pomyślałam, że może warto zajrzeć do świata zarządzania, inżynierów i zakładów produkcyjnych? Jeśli szukamy ducha mediacji we wcale nieoczywistych sytuacjach społecznych, w ludzkich dramatach, ale i w codziennym życiu, dlaczego nie pójść dalej? Czasy wąskiej specjalizacji odchodzą do lamusa, a wszelka wiedza wykorzystywana kreatywnie może dać nieoczekiwanie dobre efekty.
Może specjaliści od zarządzania i organizacji produkcji mogą czymś się podzielić z mediatorami? Brzmi dziwnie? Być może, ale lubię zadawać pytanie: „A dlaczego nie?”
Więc pytam z ciekawością:” A dlaczego nie podejrzeć, co mogą nam – mediatorom – dać inżynierowie czy managerowie?”
Oczywiście – mediacja, to psychologia i emocje. Mediacja, to negocjacje i prawo.
Ale mediacja obejmująca ustalenie rzeczywistych potrzeb i stanowisk stron, wypracowywanie porozumienia oraz poprawne spisanie postanowień tego porozumienia jest – z warsztatowego punktu widzenia – pewnym procesem (oczywiście nie chodzi o rozumienie „procesu” jako postępowania przed sądem). Takim, jak szereg innych procesów w organizacjach.
Parafrazując definicję procesu można uznać, że „mediacja jest zbiorem czynności, które są ze sobą powiązane, a ich właściwe wykonanie jest niezbędne dla uzyskania określonego rezultatu, polegającego na zaspokojeniu potrzeb i interesów stron”. Nie jest żadnym odkryciem, że potrzeby strony w mediacji będą zaspokojone jeśli mediator umiejętnie przeprowadzi proces mediacji.
Każdy proces ma etapy i muszą one być ułożone w odpowiedniej kolejności – logicznej i funkcjonalnej. Trudno budować dom od dachu lub starzeć się nie będąc wcześniej młodym. Najpierw trzeba zasiać, potem zbierać.
Życie pokazuje, że próby nieprzemyślanej zmiany kolejności, lub co gorsza – pójścia na skróty – psują proces. Zepsuty proces rzadko daje oczekiwane rezultaty. Poprawki bywają drogie i uciążliwe, a często niemożliwe. Nieodpowiednie przygotowanie lub przeprowadzenie etapu także się zemści, zwykle w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Pominięcie etapu bywa kuszące i często daje ułudę, że można coś przyśpieszyć, na zasadzie „jakoś to będzie”.
I jest „jakoś”. Najczęściej tam, gdzie powinna być „jakość”.
Jedna spółgłoska czyni różnicę.
Jeśli godzimy się z tezą, że mediacja to proces, w którym liczy się jakość może warto zaprzyjaźnić się z Cyklem Deminga? Metodą, która liczy sobie prawie 70 lat?
Amerykański statystyk William Edwards Deming, pracując w latach 50 w Japonii, skorzystał z prac innego statystyka i twórcy Bell Laboratories w Nowym Jorku – Waltera A. Shewharta* i opracował metodę zmierzającą do poprawy procesów organizacyjnych, stosowaną z modyfikacjami, ale niewątpliwie z powodzeniem, do dziś. W.E. Deming dokonując pewnych modyfikacji cyklu W.A. Shewharta – przedstawił cykl PDCA -Plan-Do-Check-Act/Adjust.Nie wchodząc w tym miejscu w modyfikacje cyklu i szczegóły metody, lecz ujmując rzecz w skrócie, można powiedzieć, że podstawowy Cykl Deminga obejmuje czteroetapowy proces ciągłej poprawy jakości: planowanie, wykonanie, sprawdzanie i działanie. Obecnie uznaje się, że jest to nie tylko cykl zapewniania jakości, ale także cykl ciągłego uczenia się, który można wykorzystywać w zasadzie bez ograniczeń i do realizacji różnorodnych celów poczynając od inteligentnego planowania, poprzez poprawę wydajności, zapewnienie konkurencyjności, do zapewnienia zrównoważonego rozwoju i innowacji. Ośmielam się dodać, że widzę praktyczne zastosowanie Cyklu Deminga w tworzeniu i przeprowadzaniu procesu mediacji.
Jeśli jako mediator prowadzę proces mediacji, to wiem, jakie są przede mną etapy tego procesu. Dlatego odpowiednio planuję przebieg mediacji, wykonuję je w odpowiedniej kolejności, sprawdzam i testuję wynegocjowane rozwiązania, a następnie wdrażam postanowienia w konstruowaną ugodę. Czyżbym stosowała w mediacji cykl Deminga?
A dlaczego nie?
*(W latach 20 (XX wieku) Walter Shewhart uznał, że cykliczny, zaczerpnięty z prac badawczych proces: hipoteza – eksperyment – wyniki – i krytyka wyników, był najlepszym sposobem na zmniejszenie zmienności i marnotrawstwa w produkcji. Zaproponował więc proces PDSA – Plan (planuj) Do (rób) Study (zbadaj) Act (działaj).
Agnieszka Grzesiek, radca prawny, mediator